piątek, 3 maja 2013

"W trasie"- Larry



Kolejny imagin… Tak, wiem, krótki… Nie jest jednym z moich popisowych, ale cóż. Potrzebowałam napisać coś słodkiego z Larrym. J Mam nadzieje, że Wam się spodoba.
PS. Z góry przepraszam za powtórzenia imion i „jego”, „go”, nie mogłam znaleźć za dużo zastępczych ksywek itp.

Krótkie wprowadzenie: One Direction jest w trasie. Mają zamieszkać w hotelu. Louis i Harry dostają wspólny pokój z małżeńskim łóżkiem. Nie są jeszcze parą… Jeszcze ;P  Jest wieczór, leżą razem i próbują zasnąć.

-Zimno mi.- jęknął Louis.
-Eh…Co ja z tobą mam.- westchnął Harold.-Chodź tutaj.- powiedział bez namysłu i rozłożył ramiona.
Zadowolony Boo bear przysunął się do niego, po chwili poczuł jak silne ramiona oplatają go w pasie. Loczek przytulił się do jego pleców, a następnie nakrył ich kocem.
-Dobranoc, Loulou- szepnął w jego włosy.
-Śpij dobrze, Harreh.- odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Oboje byli pewni, że szybko nie zasnął. Byli zbyt zajęci uspokajaniem swoich szybko bijących serc. Oprócz tego, nie chcieli tracić ani chwili tej cudownej bliskości. Przecież to może już więcej się nie powtórzyć! Harry schował twarz w zagłębienie szyi Louisa, rozkoszując się jego zapachem.

Minęło parę godzin. Loczek smacznie już spał, niestety nie można było tego powiedzieć o Louisie. Nie potrafił nie myśleć o ustach Harrego przylegających do jego szyi. Przy każdym jego oddechu, przechodziły go przyjemne dreszcze. Mimo wszystko mógłby usypiać tak codziennie…

Odsunął delikatnie głowę chłopca i powoli odwrócił się do niego przodem. To co zobaczył zaparło mu dech w piersiach. Uśmiechnął się czule, wpatrując w niesamowicie uroczy obrazek. Śpiący Harry wyglądał jak anioł. Ciemne rzęsy rzucały niewyraźne cienie na jego policzki, loczki opadały mu na czoło, a rozchylone, malinowe usta aż prosiły się o pocałunki. „A może by tak skraść jeden?”- pomyślał brunet- „Przecież on śpi, niczego nie zauważy, a ja nareszcie zrobię to na co mam od tak dawna ochotę…”. Postanowił zaryzykować. Oparł się na łokciu, ich twarze dzieliły milimetry. Westchnął i musnął lekko jego wargi. Motylki w jego brzuchu natychmiast zareagowały. Pragnął przedłużyć tą chwile, ale nie chciał przecież go obudzić. Już miał się odsunąć kiedy Harold przyciągnął go bliżej siebie i odwzajemnił pocałunek. Tego się nie spodziewał. Nie zareagował, ale gdy chłopak powoli rezygnował, zaczął oddawać wszystkie jego pieszczoty. Loczek mruknął zadowolony. Ośmielony tym Louis wplótł palce w jego loki. Równocześnie uśmiechnęli się przez pocałunek, zaczęli się śmiać. Harry oparł czoło o jego i spojrzał mu głęboko w oczy.
-Lou?- szepnął.
-Słucham cię, mały.- odpowiedział również szeptem i pogłaskał go po policzku.
-Od dawna chciałem ci to powiedzieć, ale…- wziął głęboki wdech- bałem się, że zniszczę naszą przyjaźń…
-Tak?
-Bo ja… Ten… Um… Loui… ja…tego…
-Też cię kocham, Harreh.- pomógł mu zaglądając w zielone oczy.
Po tym wyznaniu w jego tęczówkach zatańczyły wesołe iskierki. Po chwili zakryły je powieki, a ich usta złączyły się w ponownym pocałunku.


2 komentarze:

  1. Jakie to jest cudowne <3 kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejjj, to jest słodkie *-*

    Ps. I nie jestem Larry Shiperką! ;D

    OdpowiedzUsuń