Kolejny imagin… Tak,
wiem, krótki… Nie jest jednym z moich popisowych, ale cóż. Potrzebowałam
napisać coś słodkiego z Larrym. J Mam nadzieje, że Wam się spodoba.
PS. Z góry
przepraszam za powtórzenia imion i „jego”, „go”, nie mogłam znaleźć za dużo
zastępczych ksywek itp.
Krótkie wprowadzenie: One Direction jest w trasie. Mają
zamieszkać w hotelu. Louis i Harry dostają wspólny pokój z małżeńskim łóżkiem.
Nie są jeszcze parą… Jeszcze ;P Jest
wieczór, leżą razem i próbują zasnąć.
-Zimno mi.- jęknął Louis.
-Eh…Co ja z tobą mam.- westchnął Harold.-Chodź tutaj.-
powiedział bez namysłu i rozłożył ramiona.
Zadowolony Boo bear przysunął się do niego, po chwili poczuł
jak silne ramiona oplatają go w pasie. Loczek przytulił się do jego pleców, a
następnie nakrył ich kocem.
-Dobranoc, Loulou- szepnął w jego włosy.
-Śpij dobrze, Harreh.- odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Oboje byli pewni, że szybko nie zasnął. Byli zbyt zajęci
uspokajaniem swoich szybko bijących serc. Oprócz tego, nie chcieli tracić ani
chwili tej cudownej bliskości. Przecież
to może już więcej się nie powtórzyć! Harry schował twarz w zagłębienie
szyi Louisa, rozkoszując się jego zapachem.
Minęło parę godzin. Loczek smacznie już spał, niestety nie
można było tego powiedzieć o Louisie. Nie potrafił nie myśleć o ustach Harrego
przylegających do jego szyi. Przy każdym jego oddechu, przechodziły go
przyjemne dreszcze. Mimo wszystko mógłby usypiać tak codziennie…
Odsunął delikatnie głowę chłopca i powoli odwrócił się do
niego przodem. To co zobaczył zaparło mu dech w piersiach. Uśmiechnął się
czule, wpatrując w niesamowicie uroczy obrazek. Śpiący Harry wyglądał jak
anioł. Ciemne rzęsy rzucały niewyraźne cienie na jego policzki, loczki opadały
mu na czoło, a rozchylone, malinowe usta aż prosiły się o pocałunki. „A może by
tak skraść jeden?”- pomyślał brunet- „Przecież on śpi, niczego nie zauważy, a
ja nareszcie zrobię to na co mam od tak dawna ochotę…”. Postanowił zaryzykować.
Oparł się na łokciu, ich twarze dzieliły milimetry. Westchnął i musnął lekko
jego wargi. Motylki w jego brzuchu natychmiast zareagowały. Pragnął przedłużyć
tą chwile, ale nie chciał przecież go obudzić. Już miał się odsunąć kiedy
Harold przyciągnął go bliżej siebie i odwzajemnił pocałunek. Tego się nie
spodziewał. Nie zareagował, ale gdy chłopak powoli rezygnował, zaczął oddawać
wszystkie jego pieszczoty. Loczek mruknął zadowolony. Ośmielony tym Louis
wplótł palce w jego loki. Równocześnie uśmiechnęli się przez pocałunek, zaczęli
się śmiać. Harry oparł czoło o jego i spojrzał mu głęboko w oczy.
-Lou?- szepnął.
-Słucham cię, mały.- odpowiedział również szeptem i
pogłaskał go po policzku.
-Od dawna chciałem ci to powiedzieć, ale…- wziął głęboki
wdech- bałem się, że zniszczę naszą przyjaźń…
-Tak?
-Bo ja… Ten… Um… Loui… ja…tego…
-Też cię kocham, Harreh.- pomógł mu zaglądając w zielone
oczy.
Po tym wyznaniu w jego tęczówkach zatańczyły wesołe
iskierki. Po chwili zakryły je powieki, a ich usta złączyły się w ponownym
pocałunku.
Jakie to jest cudowne <3 kocham cię
OdpowiedzUsuńJejjj, to jest słodkie *-*
OdpowiedzUsuńPs. I nie jestem Larry Shiperką! ;D